środa, 18 listopada 2009

Gili Gili

Na północny zachód od Lombok znajdują się trzy epickie atole, gdzie piasek jest puszyście biały, woda orzeźwiająco koralowa a zachód słońca po prostu spektakularny. Te rajskie małe wysepki, bo największa z nich ma trzy kilometry długości to Gili Air, Gili Meno oraz Gili Trawangan. W lokalnym języku Gili oznacza wyspę (nie mylić z Wyspą Giligana). Co oznaczają poszczególne nazwy mogę się tylko domyślać.
***
Zdecydowaliśmy, że popłyniemy na najrzadziej uczęszczaną Gili Meno. Z tego powodu musieliśmy długo czekać, aby zebrała się pełna łódka ludzi i abyśmy mogli wyruszyć. Staliśmy przy ladzie pytając ile brakuje jeszcze osób i jak długo musimy poczekać, gdy do poczekalni wszedł Indonezyjczyk o wyglądzie amerykańskiego rapera tylko trzy razy szczuplejszego:
- Na Gili Meno jutro – rzucił niepytany.
- A ty dokąd? – zapytałem.
- Gili Trawangan. Na Gili Meno jutro – powtórzył niepokornie.
- Spadaj kurczaku! – powiedziała Hania.
- Spadai kucaku! Spadai kucaku! – zaczął krzyczeć jednocześnie omijając nas i kierując się w stronę ławek, na których siedzieli ludzie oczekujący na łódkę.
Usiedliśmy kilka metrów od niego po drugiej stronie.
- Gili Meno jutro – krzyknął.
- Gili Trawangan pojutrze – zacząłem się z nim przekomarzać.
W międzyczasie od dwudziestu minut zabijałem czas z tutejszym wciskaczem wisiorków:
- No dobra, mam już dosyć i boli mnie głowa – 20 tysięcy za trzy – zaproponował robiąc przy tym minę jakby do tego dopłacał.
- Cztery za dwadzieścia – powiedziałem mając w pamięci, że zostałem zmuszony przez moją nauczycielkę do kupna pamiątek dla niej i koleżanek.
- Cztery za dwadzieścia pięć. Zgoda? – zapytał.
- Owszem nie – odpowiedziałem dyplomatycznie.
- Co za sofistyka! – z pewnością pomyślał.
Dobiliśmy transakcji, a ja podałem mu błękitny papierek o wartości 50 tysięcy. Nie miał jak wydać więc oddał mi w zastaw swoją gablotkę ze sznureczkami na rękę i na chwilę zniknął. Zacząłem od razu handlować:
- 10 tysięcy, 10 tysięcy, cena lokalna! – wołałem, ale niczego nie udało mi się sprzedać i oddałem sprzedawcy nienaruszony zestaw jego skarbów.
Nagle, okazało się, że znalazło się w ciągu paru minut kilkanaście osób i zaczęliśmy pakować się do łódki.
***
Wypłynęliśmy mnie więcej w tym samym czasie z indonezyjską podróbką Jay Z więc jeszcze raz podzieliliśmy się swoimi prognozami co do tego kiedy kto dotrze na Gili Meno i Trawangan.
Płynęliśmy razem z turystami, mieszkańcami, sprzedawcami badziewia oraz żywnością. Były tam kukurydza, szpinak, ananasy, melony oraz król owoców - banan. Na wyspie jak w tropikalnym raju. Można pooglądać pływające w wodzie żółwie. Można spróbować magicznych grzybów. Można po prostu poleżeć na plaży i gapić się przed siebie popijając świeży sok. Jeśli chce się spróbować czegoś naprawdę lokalnego można zamówić wybraną rybę, a jeśli sprzedawcy uda się ją złowić można będzie jej zakosztować następnego dnia. Gili to również znakomite miejsce do nurkowania. Każdy kto tu przybędzie będzie torturowany takimi nieprzyjemnościami jak krystalicznie czysta woda, wspaniały widok na zamglone góry i atmosfera zatrzymanego czasu.

2 komentarze: