Oto moja rada: kiedy zobaczycie na drodze indonezyjskiego kierowcę, który nadjeżdża z drugiej strony, zatrzymajcie się na poboczu, wysiądźcie i schowajcie za drzewem dopóki nie przejedzie. Nie ryzykujcie!
Wyróżniłem trzy grupy, które powodują największe zagrożenie:
Grupa #1: Kierowcy nieoświetlonych motorków z zapalonym pecikiem
Zazwyczaj są to ludzie około pięćdziesiątki. Bywają młodsi, ale wtedy oprócz papieroska trzymają w ręku telefon i piszą esemesy. Wloką się poboczem pod prąd albo jak najbliżej wewnętrznej strony jezdni tak, żeby w razie wyprzedzania przez motocyklistę z naprzeciwka się z nim zderzyć. Najczęściej prowadzą trzydziestoletnie Vespy lub inne równie nowoczesne maszyny, z których pozbyto się wszystkich zbędnych części pozostawiając szkielet konstrukcji czasami dla większego efektu przemalowany na wszystkie kolory tęczy.
Grupa #2: Motorki sprawujące funkcję samochodu dostawczego
Mogą to być baniaki z wodą po obu stronach. Mogą to być druty, który ciągną się po ulicy dobre dwa metry za motocyklem. Mogą to być dwaj Indonezyjczycy, którzy trzymają w górze materac. Może to być również motor wiozący szafę. Zawsze ich gabaryty są przynajmniej dwa razy większe wszerz, wzdłuż lub w górę niż normalnego motora. Strzeżcie się.
Grupa #3: Polacy
Tak tak, nasi rodacy zaciekle walczą o miejsce w czołówce najniebezpieczniejszych kierowców. Pojęcie wolnej jazdy znają tylko od strony braku jakichkolwiek zasad. Uwielbiają się wciskać przy wysokiej prędkości między innych i traktować pozostałych jak pachołki. Ich filozofia jazdy opiera się na byciu najszybszym przez co zanika potrzeba spoglądania w lusterka, no chyba żeby się w nim przejrzeć (bardzo pożyteczne). Uważają się za swoistą elitę podkreślając to własnym i ściśle tajnym klubem tuningowym, którego kryteria członkowskie są bardzo restrykcyjne i niejawne. Aby do niego należeć należy spełnić wszystkie pięć z czterech kryteriów głównych, którymi są:
- uliczny wojownik – przejazd przez Surabayę i przeżycie
- nieśmiertelny renegat – przeżycie wypadku, a następnie dalsza chęć do jazdy na motorze (wyjątek stanowi operacja mózgu, wycięcie części przysadki i zostanie warzywem – wtedy się nie liczy)
- romantyczny książę – zakochanie się dziewczyny w kierowcy wyłącznie używając umiejętności kierowania pojazdem
- górski męczennik – podróż przez górskie tereny i powrót na tym samym motorze w takiej samej liczbie części
- wytrwały posłaniec – wielogodzinna jazda w upale, głodzie i pragnieniu
Jeśli rada starszych zaliczy wszystkie pięć z czterech kryteriów głównych można przyłączyć się do tego poufnego i undergroundowego półświatka.
Oprócz walki z motocyklistami o przekroczenie ulicy może zdarzyć się, że przyjdzie wam stoczyć bitwę o miejsce na chodniku z tymi, którzy zdecydowali się ominąć korek. W takiej sytuacji musicie pokazać siłę psychiczną, pod żadnym pozorem się nie zatrzymywać ani ustępować tylko przeć do przodu własnym rytmem i zagarnąć sobie jeśli nie cały to jak największą część chodnika.
Niektóre sceny można byłoby żywcem przenieść do filmów z James’em Bondem. No bo czyż agent 007 powstydziłby się niebezpiecznej jazdy zatłoczoną ulicą, następnie przejazdem jakimś egzotycznym skrótem wąską uliczką przez targ z owocami i biegającymi kurczakami, a na koniec dynamicznym i nonszalanckim powrotem na szeroką ulicę, gwałtownym przyspieszeniem i dalszą ucieczką przed zagrażającymi światu azjatyckimi terrorystami z bazooką na ramieniu?
Cris wróć do nas po prostu cały :]
OdpowiedzUsuńMoże pomyśl o jakimś podręcznym głazie do blokowania drogi :P
Zapomniales o najwazniejszym kryteriu. Zmiana rurki na prawdziwe smocze gardlo. Z tym co tam masz, niestety ale stowarzyszenie dla Ciebie nie jest nawet tajne. Ono dla Ciebie nie istnieje ;]
OdpowiedzUsuńOj Krzysiu, nie przesadzal bym tak bardzo.
OdpowiedzUsuń