poniedziałek, 12 października 2009

Ruch uliczny w Indonezji

Ryzykuję życie każdego dnia. Tysiące a nawet setki motocykli jadą ulicami Malang tam dokąd zdecydują podążyć ich kierowcy. Każdy z nich to potencjalne zagrożenie, którego uniknąć nie podobna.
Oto moja rada: kiedy zobaczycie na drodze indonezyjskiego kierowcę, który nadjeżdża z drugiej strony, zatrzymajcie się na poboczu, wysiądźcie i schowajcie za drzewem dopóki nie przejedzie. Nie ryzykujcie!

Wyróżniłem trzy grupy, które powodują największe zagrożenie:

Grupa #1: Kierowcy nieoświetlonych motorków z zapalonym pecikiem

Zazwyczaj są to ludzie około pięćdziesiątki. Bywają młodsi, ale wtedy oprócz papieroska trzymają w ręku telefon i piszą esemesy. Wloką się poboczem pod prąd albo jak najbliżej wewnętrznej strony jezdni tak, żeby w razie wyprzedzania przez motocyklistę z naprzeciwka się z nim zderzyć. Najczęściej prowadzą trzydziestoletnie Vespy lub inne równie nowoczesne maszyny, z których pozbyto się wszystkich zbędnych części pozostawiając szkielet konstrukcji czasami dla większego efektu przemalowany na wszystkie kolory tęczy.

Grupa #2: Motorki sprawujące funkcję samochodu dostawczego

Mogą to być baniaki z wodą po obu stronach. Mogą to być druty, który ciągną się po ulicy dobre dwa metry za motocyklem. Mogą to być dwaj Indonezyjczycy, którzy trzymają w górze materac. Może to być również motor wiozący szafę. Zawsze ich gabaryty są przynajmniej dwa razy większe wszerz, wzdłuż lub w górę niż normalnego motora. Strzeżcie się.

Grupa #3: Polacy

Tak tak, nasi rodacy zaciekle walczą o miejsce w czołówce najniebezpieczniejszych kierowców. Pojęcie wolnej jazdy znają tylko od strony braku jakichkolwiek zasad. Uwielbiają się wciskać przy wysokiej prędkości między innych i traktować pozostałych jak pachołki. Ich filozofia jazdy opiera się na byciu najszybszym przez co zanika potrzeba spoglądania w lusterka, no chyba żeby się w nim przejrzeć (bardzo pożyteczne). Uważają się za swoistą elitę podkreślając to własnym i ściśle tajnym klubem tuningowym, którego kryteria członkowskie są bardzo restrykcyjne i niejawne. Aby do niego należeć należy spełnić wszystkie pięć z czterech kryteriów głównych, którymi są:
- uliczny wojownik – przejazd przez Surabayę i przeżycie
- nieśmiertelny renegat – przeżycie wypadku, a następnie dalsza chęć do jazdy na motorze (wyjątek stanowi operacja mózgu, wycięcie części przysadki i zostanie warzywem – wtedy się nie liczy)
- romantyczny książę – zakochanie się dziewczyny w kierowcy wyłącznie używając umiejętności kierowania pojazdem
- górski męczennik – podróż przez górskie tereny i powrót na tym samym motorze w takiej samej liczbie części
- wytrwały posłaniec – wielogodzinna jazda w upale, głodzie i pragnieniu
Jeśli rada starszych zaliczy wszystkie pięć z czterech kryteriów głównych można przyłączyć się do tego poufnego i undergroundowego półświatka.
***
Pieszy nie ma żadnych praw. Jest mało chodników, przejść dla pieszych prawie w ogóle, a jeśli są to raczej po to, żeby zamalować dziurę. Przechodzenie przez jezdnię zademonstruję na przykładzie dwupasmowej w obu kierunkach ulicy, która przebiega blisko Domu przy ulicy Czekoladowej. Kiedy zdecydujemy się na przejście na drugą stronę musimy oczywiście spojrzeć czy ktoś nie jedzie, a ktoś jechać będzie na pewno. Warto zrobić jeden mały krok i wejść na jezdnię, aby zasygnalizować, że się nie boimy i będziemy walczyć o kawałek asfaltu. Jeśli sytuacja na to pozwoli zróbmy jeszcze jeden albo dwa kroki. W ten sposób jesteśmy już prawie w połowie jezdni jednego kierunku. W tym momencie stajemy się czymś na miarę laski Mojżeszowej na widok, której rozstępuje się morze pojazdów i omija nas z obu stron. Kierowcy tymczasem widzą, że nie mają do czynienia z tchórzami i budzi to w nich respekt. Jeśli nikt nie jedzie z naprawdę dużą prędkością albo nie jest bardzo blisko można ryzykować przejście drogi do końca licząc na to, że ewentualne pojazdy ominą nas z drugiej strony. Analogicznie możemy przystąpić do przejścia przez drugą stronę jezdni. Tym samym taka operacja wymaga średnio około 30-40 sekund przebywania na asfalcie, jeśli ktoś jest już w tym wprawiony, a więc generalnie szybciej niż oczekiwanie na zmianę świateł na normalnym przejściu dla pieszych. No i jaka przygoda!
Oprócz walki z motocyklistami o przekroczenie ulicy może zdarzyć się, że przyjdzie wam stoczyć bitwę o miejsce na chodniku z tymi, którzy zdecydowali się ominąć korek. W takiej sytuacji musicie pokazać siłę psychiczną, pod żadnym pozorem się nie zatrzymywać ani ustępować tylko przeć do przodu własnym rytmem i zagarnąć sobie jeśli nie cały to jak największą część chodnika.
***
Jak na kraj odwróconej flagi przystało ruch jest lewostronny. Zasady ruchu są niepisane. Każdy kierowca tworzy własne. Czasami nie wiadomo kto na skrzyżowaniu ma pierwszeństwo, ale jakby informacja o tym jest przekazywana kolejnym generacjom i niby jednak wiadomo. Na innych z kolei nie wiadomo, przez co gdy się dojeżdża do takiego wtedy rozstrzyga się to w pewien sposób naturalnie, czyli kto pierwszy ucieknie ten lepszy. Wyprzedzanie odbywa się ze wszystkich stron na raz. Gdy robi się to z prawej strony trzeba uważać na tych jadących z naprzeciwka. Gdy wykonuje się manewr z lewej trzeba mieć na uwadze pieszych, wyjeżdżających z pobocza, budki z jedzeniem jak i tych jadących z naprzeciwka pod prąd (uwaga na kierowców z zapalonym pecikiem!).
Niektóre sceny można byłoby żywcem przenieść do filmów z James’em Bondem. No bo czyż agent 007 powstydziłby się niebezpiecznej jazdy zatłoczoną ulicą, następnie przejazdem jakimś egzotycznym skrótem wąską uliczką przez targ z owocami i biegającymi kurczakami, a na koniec dynamicznym i nonszalanckim powrotem na szeroką ulicę, gwałtownym przyspieszeniem i dalszą ucieczką przed zagrażającymi światu azjatyckimi terrorystami z bazooką na ramieniu?
***
Na jazdę motorem wymagane jest prawo jazdy, którego koszt wynosi 250 000 rupii (ok. 75 zł) bez testów lub 75 000 rupii (ok. 22 zł) z testami i całodniowym załatwianiem spraw. Przeciętna łapówka za brak dokumentów to podobno 50 000 rupii, a więc inwestycja w prawo jazdy wymaga ekonomicznego rachunku zysków i strat oraz poważnego zastanowienia. Ponadto James Bond posiada licencję na prowadzenie wszystkich pojazdów, którą jest przeterminowana karta ISIC, więc się waha.
***
Jazda motorem po indonezyjskich drogach to nie lada frajda choć bywa niebezpieczna. Ale jeśli lubisz poczuć adrenalinę albo nie cenisz zbyt wysoko własnego życia pokochasz to.

3 komentarze:

  1. Cris wróć do nas po prostu cały :]
    Może pomyśl o jakimś podręcznym głazie do blokowania drogi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniales o najwazniejszym kryteriu. Zmiana rurki na prawdziwe smocze gardlo. Z tym co tam masz, niestety ale stowarzyszenie dla Ciebie nie jest nawet tajne. Ono dla Ciebie nie istnieje ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Krzysiu, nie przesadzal bym tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń